Zegary Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie.
O ile zegar kwiatowy w parku przy Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie jest zauważany tylko przez osoby znające jego położenie, odpoczywających w okolicy turystów, lub tych przechodniów, którzy zwracają baczną uwagę na mijane elementy krajobrazu, to zegar na szczycie budynku pałacu jest na pewno jednym z najlepiej widocznych i najlepiej znanych zegarów wieżowych na świecie.
W tym roku 11-go czerwca, opiekun i wielki przyjaciel zegarów nie tylko w Pałacu Kultury i Nauki – pan Jacek Rzeszotek w imieniu Zarządu Pałacu, zaprosił kilka związanych z zegarami osób, na małe, nieoficjalne spotkanie przy okazji tegorocznego uruchomienia, udekorowanego kwiatami zegara, zlokalizowanego na przypałacowym skwerze. Jako, że zegar jest darem Cechu Zegarmistrzów Złotników Grawerów i Brązowników Miasta Stołecznego Warszawy dla naszej społeczności, to na spotkanie zostali zaproszeni następujący zegarmistrze – związani z cechem zegarmistrzów, tym konkretnym kwiatowym czasomierzem i zegarami miasta Warszawy:
Profesor Zdzisław Mrugalski – nestor polskiego zegarmistrzostwa i współtwórca zegara na Zamku Królewskim w Warszawie, będącego protoplastą zegara kwiatowego.
Marek Górski – autor konstrukcji tego zegara, konstrukcji dzięki której można było wykonać wiele doskonałych i wręcz niezbędnych, mechanicznych mechanizmów do zegarów wieżowych w Polsce.
Marek Drzażdżyński – Starszy Cechu Zegarmistrzów Złotników Grawerów i Brązowników Miasta Stołecznego Warszawy.
Władysław Zaleski – wykonawca zegara upamiętniony na zrobionych przy montażu mechanizmu okolicznościowych zdjęciach (wraz z nieżyjącym już Janem Gorajem). Pan Zaleski ze względu na złamaną ostatnio nogę nie mógł przybyć na spotkanie.
Władysław Meller – piszący niniejsze sprawozdanie, administrator portalu Katalog Zegarów Wieżowych w Polsce www.katalogzegary.pl
Po przywitaniu się wszystkich przybyłych i znających się wzajemnie osób, pan Jacek przedstawił bezpośredniego opiekuna rzeczonego zegara i obydwaj panowie zaprosili nas do pomieszczenia w którym pracuje mechanizm zegara.
Odwiedziny zegara.
Czyste, suche i świeże powietrze, jakie przywitało gości było dla nich dużym zaskoczeniem, tym bardziej, że o kłopotach z utrzymaniem niskiej wilgotności, czego następstwem były inne znane ze starych piwnic niedogodności, wszyscy przybywający goście doskonale wiedzieli. W odpowiedzi na pytanie zadane w tej sprawie, pan Jacek wskazał otwór wentylacyjny w najniższym końcu pomieszczenia, oraz kratkę kanalizacyjną przy schodach, w części oddzielonej za pomocą progu od pomieszczenia głównego, przekazując z dumą, że: „wydaje się, iż to już koniec takich kłopotów zegara i nie straszna mu ulewa, czy jesienne, wilgotne powietrze”.
Wszyscy goście, wydawałoby się w sposób naturalny, zatrzymali się przy zegarze i patrzyli na tak lubiany przez każdego, doskonale znany cykliczny ruch jego wahadła. Dlaczego takie silne uderzenie dźwigni napędu pośredniego? Czy obciążnik jest oryginalny i niezmieniany od czasu uruchomienia zegara? Jakiej oliwy używacie do smarowania palet wychwytu? Czy nie ma problemów z dokładnością chodu? – takie pytania padały w trakcie dyskusji dotyczącej działania mechanizmu zegara kwiatowego. Jak przekazał pan Jacek największym problemem są chuligani, którzy od czasu do czasu „sprawdzają odporność mechanizmu na wymuszanie jego ruchu” za pomocą wskazówki. Okazuje się, że decydującym elementem sprzęgającym wskazówki z zegarem jest stalowy trzpień, a jego wymiana zawsze po takich próbach niezbędna, na szczęście nie jest żadnym problemem. Profesor Mrugalski zapytał o wykonane pręta wahadła, a słysząc, że został podpatrzony w innych klasycznych zegarach, bo oryginalny zaginął, wysunął końcówką kotwicy z otworu pręta wahadła mówiąc: „mechanizm będzie miał mniejsze opory ruchu, a został tak skonstruowany, by mógł chodzić bez prowadzenia końcówki kotwicy w pręcie”.
Jasne!, tyle tylko, że nie każdy o tym wie, a nawet Ci którzy wiedzą jakoś tak szybko nigdy nie reagują.
Mała czarna.
Kończąc dogląd zegara, pan Jacek poinformował gości o zaproszeniu Dyrektora Pałacu – pana Krzysztofa Markowskiego na „małą kawę”, a dodatkowo obiecując zwiedzanie najwyższych poziomów Pałacu, gdzie zainstalowany jest zegar elektroniczny, jednogłośnie od wszystkich usłyszał zapewnienie o chęci kontynuowania zegarowo-pałacowej eskapady.
Spotkanie kawowe rzeczywiście nie było przeciągane, ale przy interesującej rozmowie na temat zegarów, budowy i konstrukcji Pałacu Kultury trwało znacznie dłużej niż tradycyjna „mała czarna”.
Zegar na Pałacu.
Po wyjściu z gabinetu dyrektora, podświadomie wszyscy przyśpieszyli, co o tyle było łatwe, że windy w tym budynku przemieszczają się także bardzo szybko. Najwyższe piętro, wind osobowych, potem pomieszczenia ich maszynowni i windą techniczną jedziemy wyżej. Wysiadając jesteśmy na poziomie zegara wieżowego, tyle tylko, że … zegara nie widać. Jedna skrzynka zegarowa i cztery skrzynki przekładni wskazań zauważamy dopiero, po stwierdzeniu gospodarza, że to właśnie jest cały zegar. Rzeczywiście nie ma czego oglądać, ale sama świadomość, że jest się na jego poziomie przyprawia niektórych z nas o drżenia kolan. Jeszcze raz do windy i ostatnie najwyższe dla niej piętro, potem schody i jesteśmy na „najwyższym schodowym piętrze” – oznaczonym numerem 44. Dalej są już tylko drabinki, ale ze względu na zajmujące kolejny poziom budynku – zadomowione na dachu jastrzębie, nie wolno nam wchodzić wyżej, a i głosu podniesionego, zgodnie z zaleceniem naszego przewodnika, nie należy używać. Zresztą jak stwierdził pan Jacek, nic więcej tam nie widać, bo nie ma możliwości wyjrzenia na zewnątrz. Można to zrobić dopiero jeszcze wyżej, na specjalnym tarasie, wchodząc po bardziej jeszcze stromych, niż ta pierwsza drabinkach. Sposobność ku temu jest jednak tylko wtedy, gdy wyłączone są telewizyjne nadajniki, co dzieje się dwa razy w roku.
Taras widokowy.
Jeszcze klasyczny taras widokowy, spojrzenie na zegar kwiatowy, wielki zegar słoneczny, gdzie za gnomon służy stojący w centrum zegara człowiek i… wracamy.
Pożegnanie, podziękowanie i informacja pana Jacka, że „są jeszcze w Pałacu dwa interesujące zegary, wprawdzie nie mechaniczne, lecz elektryki, ale stare, więc na pewno warto będzie je obejrzeć. Przy okazji ich oglądania zaproszę państwa do zwiedzenia także interesującego poziomu podziemnego”.
Świetnie!
Życzymy, by oglądane przez nas tego dnia zegary, sprawowały się doskonale i… już oczekujemy kolejnego zaproszenia.
Władysław Meller
Warszawa, czerwiec 2013
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.